Horror młodzieńczej seksualności

evolution2

Nie trzeba być fanem horrorów, by wiedzieć, że seksualność, szczególnie nastoletnich bohaterów, jest ważnym tematem stale powracającym w kolejnych filmach z tego gatunku. Flagowym przykładem są slashery, w których pierwszymi ofiarami mordercy są osoby najbardziej swobodne seksualnie, a przeżyć udaje się jedynie dziewiczej final girl, stroniącej od używek i romansów. Slasher to rodzaj horroru, który (przynajmniej w teorii) podświadomie wpływa na moralność nastolatków. Po czasach wolnej miłości, a przed epidemią AIDS, takie filmy jak „Halloween” Johna Carpentera czy „Teksańska masakra piłą mechaniczną” Tobe’a Hoopera jako pierwsze pokazywały świat, w którym konsekwencją rozwiązłości seksualnej była śmierć. Lata dziewięćdziesiąte pozwoliły młodzieży zdystansować się od tego schematu. Takie produkcje jak „Krzyk” Wesa Carvena przyniosły bohaterów, którzy dzięki znajomości schematu rządzącego slasherami potrafią w bardziej świadomy sposób igrać z mordercą. Ciało i seksualność to także główne motywy nowej francuskiej ekstremy, nurtu pełnego zmysłowych obrazów, które nie tyle przerażają, co budzą obrzydzenie realistycznymi ujęciami torturowanego ciała. Seksualność dla ekstremistów wiąże się z transgresją, stąd seks łączy się z kanibalizmem („Głód miłości” Claire Denis), homoseksualizmem i nekrofilią („Blady strach” Alexandre Aja), a nawet z transseksualizmem („Kalwaria” Fabrice du Welz). Warto wspomnieć jeszcze jednego twórcę, który fascynuje się cielesnością. David Cronenberg w swoich body horrorach jak nikt inny łączy Erosa z Tanatosem. W jego filmach groza wynika z lęku przed eksperymentowaniem z prawami natury – zakażenie pasożytami w „Dreszczach” czy mutacje genetyczne z „Potomstwa” i „Muchy” są odpowiedziami na społeczny strach przed coraz większą ingerencję człowieka w świat natury.

W niniejszym tekście chciałabym przyjrzeć się czterem filmom, które podejmują temat młodzieńczej seksualności. Oprócz „Carrie” Briana De Palmy, wezmę pod lupę trzy filmy artystyczne, które chętnie korzystają z gatunkowych schematów, jednak nie można ich nazwać horrorami sensu stricto. Podział na dwie części: dziewczęcej i chłopięcej (czy aby na pewno?) seksualności ma wyraźnie rozróżnić dwa rodzaje lęku: przed naturą i przed ingerowaniem w naturę.

Thelma

Dojrzewanie jako początek umierania

„Carrie” to jedno z ważniejszych filmowych przedstawień koszmaru dorastania. Tytułowa bohaterka (Sissy Spacek) w szkole jest wyśmiewana przez rówieśników, zaś w domu matka-dewotka stara się odpędzić od niej demony i regularnie zamyka córkę w schowku z figurą świętego Sebastiana. Siła filmu De Palmy tkwi w wykreowaniu wiarygodnego dramatu psychologicznego. Widz jest w stanie uwierzyć w to, że w dziewczynie, której psychika jest atakowana z dwóch stron, mogą, w efekcie głębokiej traumy, obudzić się zdolności psychokinetyczne. W „Carrie” seksualność jest rozrywką dla szkolnych kolegów bohaterki, grzechem dla jej matki, zaś dla niej samej balastem, z którym nie potrafi sobie poradzić. Amerykańska produkcja pokazuje jak trudne jest dojrzewanie dla dziewczyny pozbawionej odpowiednich wzorców i wsparcia. De Palma doskonale uchwycił też problem chrześcijańskiego rozdarcia. Religia jest niezgodna z naturą i istnieją w niej dwa wzorce kobiecości: nieskalana Matka Boża i jawnogrzesznica Maria Magdalena.

Każdy horror musi mieć swojego potwora. W filmie De Palmy symbolicznym monstrum nie jest główna postać, lecz religia i społeczeństwo, które ubiera dziewczynę w coraz ciaśniejszy gorset sprzecznych zasad. Carrie nie jest w stanie dopasować się do obu obrazów kobiecości jednocześnie, co skutkuje sceną finałową. Młoda kobieta ma szansę na wyzwolenie i znalezienie własnej drogi, niezależnej od wtłaczanych jej wcześniej wartości.

Wiele podobieństw do „Carrie” można odnaleźć w „Thelmie” Joachima Triera. Tu młoda dziewczyna (Eili Harboe) również jest ofiarą skrajnej religijności swoich rodziców. Jednak, w przeciwieństwie do Carrie, Thelma jest akceptowana przez rówieśników i wchodzi w ich świat, łamiąc kolejne zakazy. Bohaterka nieśmiało przekracza granice, czego kulminacją jest homoseksualny romans. Każda próba wyswobodzenia się z religijnego gorsetu budzi w młodej kobiecie nienaturalne moce. W odróżnieniu do „Carrie”, w „Thelmie” więcej jest niedomówień, retrospekcji i snów. Thelma od dzieciństwa dysponowała nadludzkimi możliwościami, które były w niej tłumione przez religijnych rodziców. Kobiecość jest tu więc również czymś naturalnym, lecz nieokiełznanym, czymś, co społeczeństwo próbuje poskromić przy pomocy religii i nauki. Bohaterka symbolizuje wszystko to, co pierwotne i niewtłoczone w ramy cywilizacji. Jest to podkreślone nawet przez studia Thelmy – biologię.

Mimo znaków i ataków epilepsji, dziewczyna coraz bardziej odsuwa się od nauk rodziców i eksploruje własną seksualność. Jednak tu proces indywidualizacji nie jest tak pozytywny jak w „Carrie”. Wyzwolenie Thelmy jest jednoznaczne z cierpieniem, a nawet śmiercią innych osób. W tej baśni o dojrzewaniu reżyser pokazuje inną stronę medalu – dążenie do własnej przyjemności często odbywa się ze szkodą dla innych.

„Carrie” i „Thelma” łączą w sobie dramat psychologiczny i horror. W obu obecny jest lęk przed naturą, która nie poddaje się ludzkiej kontroli. Dziewczęce dojrzewanie, choć tak powszechne, od zarania dziejów jest przedmiotem zbiorowego strachu. Społeczności pierwotne często przenosiły dojrzewające dziewczęta poza obszar wioski, symbolicznie uważając je za „inne”. „Carrie” i „Thelma” pokazują, że nawet we współczesnym, Zachodnim społeczeństwie ta inność jest wciąż dostrzegalna, a kobiece ciało budzi niepokój nie tylko w osobach z zewnątrz, ale przede wszystkim w jego właścicielce.

Dzicy chłopcy

Wyspa przemienienia

„Ewolucja” Lucile Hadžihalilović to film, który, ze względu na gatunkową złożoność, można nazwać science horrorem. Reżyserka równie wiele zaczerpnęła z konwencji typowych dla science fiction, jak i z klisz charakterystycznych dla świata horroru. „Ewolucji” najbliżej jednak do kina surrealistycznego, autorskiego, w którym konwencje gatunkowe są tylko jednym z elementów artystycznej układanki.

„Ewolucja” opowiada o nietypowym eksperymencie, odbywającym w nadmorskim miasteczku. Miejsce to zamieszkają jedynie matki i ich synowie, będący przed etapem pokwitania. Chłopcy trafiają do szpitala, w którym poddawani są niewyjaśnionym zabiegom. Jak się okazuje, celem kobiet jest zmienienie dotychczasowych praw ewolucji i sprawienie, by to kilkuletni chłopcy wydawali na świat potomstwo.

W onirycznej fantazji Hadžihalilović znane schematy są odwrócone na drugą stronę. Zamiast Lolity jest dorosła kobieta zafascynowana dziesięciolatkiem. To nie kobiety mają rodzić dzieci, lecz chłopcy, którzy jeszcze nie dotarli do swojej dojrzałej formy. Eksperyment uniemożliwia głównemu bohaterowi wytworzenie własnej indywidualności. W „Ewolucji” dziecko jest przemocą wdrożone w działanie systemu, nie ma szans na wyzwolenie i rozwój.

„Ewolucja” jest filmem bogatym w biologiczne symbole. Najważniejszym jest rozgwiazda, gatunek, który dzięki umiejętności regeneracji obumarłych komórek może stale wracać do formy niedojrzałej płciowo. Nieśmiertelność jest dla rozgwiazdy równoznaczna z niedojrzałością. Hadžihalilović również pokazuje bohaterów niedojrzałych płciowo, którzy są szansą na zapewnienie ludzkości nieśmiertelności.

W „Ewolucji” lęk przed ingerencją w naturę łączy się z feminizmem. Reżyserka pokazuje chłopców z perspektywy, z której zwykło się obserwować dziewczynki. Kobiety, które były dotychczas przedmiotem męskiego spojrzenia, stają się tutaj podglądaczkami, ale też władczyniami zdarzeń. W kontrze do społecznego roszczenia sobie praw do kobiecej seksualności, która powinna służyć przede wszystkim macierzyństwu, Hadžihalilović proponuje traktowanie chłopców jak pozbawione osobowości inkubatory. Pod tymi względami „Ewolucja” doskonale spełnia funkcję horroru – opowiada o społecznym lęku przed dominacją kobiet.

Podobnie oniryczną wizję stworzył w „Dzikich chłopcach” Bertrand Mandico. Bohaterami jest grupa krnąbrnych chłopców, którzy po zabiciu nauczycielki zostają przez rodziców skierowani na resocjalizację do tajemniczego Kapitana (Sam Louwyck). Mężczyzna pozbawia ich godności i indywidualizmu. Przykuwa ich jak psy do łańcucha, co w większości budzi jeszcze większy bunt. Prawdziwa transformacja dokonuje się dopiero na Wyspie Przyjemności. W wyniku eksperymentów szalonego lekarza (Elina Löwensohn) chłopcy zostają przeistoczeni w dziewczyny. Lekarz twierdzi, że celem jego działań jest stworzenie świata wolnego od konfliktów i wojen, reprezentowanych przez pierwiastek męski. Zaś dorastanie, według niego, polega na zaakceptowaniu przez chłopców kobiecej strony ich natury.

Dla bohaterów „Dzikich chłopców” wtłoczenie do społeczeństwa jest równoznaczne z pozbawieniem ich wszelkich cech charakterystycznych, a nawet dotychczasowej płci. Eksperyment jest gwałtem na naturze, jednak, według intencji lekarza, ma sprzyjać poprawieniu życia społecznego. Natura stoi tu na przeszkodzie kulturze, a dotychczasowy patriarchat jest przedstawiony jako największa klęska ludzkości. „Dzicy chłopcy”, tak jak „Ewolucja”, to wizja świata w którym męskość zostaje wypierana przez kobiecość. Film Mandico jest bardziej dowcipem niż (anty-)utopią, jednak budzi grozę tą samą myślą, co film Hadžihalilović – dominacją kobiet nad mężczyznami.

Horror to gatunek opowiadający o zbiorowym lęku. Wyraża to, co nie zawsze jest uświadomione przez społeczeństwo. Seksualność, niezależnie od tego jak dobrze znamy swoje ciała, często jest czymś tajemniczym, nieodgadnionym, związanym z naturą, a przez to trudnym do kontrolowania. „Carrie”, „Thelmę”, „Ewolucję” i „Dzikich chłopców” można traktować jako rodzaje baśni inicjacyjnej, pełne zapożyczonych z języka horroru metafor i symboli. „Carrie” i „Thelma” opowiadają baśń o rodzącej się indywidualności, odłączeniu się dorastających dziewcząt od społeczeństwa w celu zbudowania własnej osobowości. „Ewolucja” i „Dzicy chłopcy” to rewers tej samej narracji – dwie historie bohaterów, którzy, pozbawieni wszelkiej odrębności, na siłę są wtłoczeni do zbiorowości. Każdy z czterech filmów jest hybrydą gatunkową, w której konwencje typowe dla horroru użyte są w jednym celu – opowiedzenia o nieświadomości zbiorowej, a konkretnie o lęku przed zmianą panującego ładu społecznego. Należy jednak podkreślić, że twórcy każdego z tych tytułów nie mają na celu pogłębienia strachu przed feminizmem. Wręcz przeciwnie – piętnują ten lęk jako objaw niedojrzałości.

Comments: no replies

Join in: leave your comment